Uwalniająca siła płaczu

Płacz, czy spazmatyczny szloch, łamie strukturę blokady energetycznej tak, jakbyśmy taranowali bramę lub lodołamaczem kruszyli lód. Da się, ale jest to proces wyczerpujący psychicznie i fizycznie. Tak jak szloch. Po takim, wyczerpującym, zabiegu wciąż zostają lodowe odłamki, czy wyłupane kawałki drewna, które z upływem czasu wracają do swojej pierwotnej struktury, jak i zamrożone części ciała do stanu, w jakim zwykły trwać.
Inną metodą, moim zdaniem znacznie skuteczniejszą, jest przyjrzenie się tej zaporze, uświadomienie sobie, po co jest, jakie sfery naszego życia zamraża lub zamyka, oraz sprecyzowanie na poziomie świadomym, co na tym tracimy, a co uzyskamy my, nasze ciało i przestrzeń naszego życia po rezygnacji z energetycznego zastoju.
Płacz osłabia zastój, ale osłabia również energetycznie. Nie należy go powstrzymywać, gdy przychodzi, Płacz powinien wybrzmieć do końca. Przyjrzyjmy się, w jakiej pozycji układa się ciało, gdy płaczemy. To jest ważne, bo choć płaczemy z powodu, którego jesteśmy nieświadomi (wydarzenie, które bezpośrednio wywołało płacz, jest skojarzeniem z czymś zadawnionym), możemy sprecyzować, z jakiego powodu tak naprawdę płaczemy. Pozwólmy ciału na pokazanie tego. Jeśli, na przykład, układa się ono w pozycji embrionalnej, to uraz pochodzi z okresu prenatalnego i zwykle wskazuje na zamiar aborcji. Bieżący powód płaczu nawiązuje wówczas do odrzucenia.
Gdy świadomie kierujemy uwagę na źródło płaczu, a nasz genialny umysł precyzyjnie nam to pokazuje, odkrywamy niezwykłe obszary naszej istoty. Docieramy do źródłowej informacji i to jest skuteczny sposób na pełne przepracowanie emocjonalnego problemu.